poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 26

Rozdział 26
Niespodzianka
Kiedy byliśmy już wszyscy w komplecie ruszyliśmy za miast, w kierunku lasu, w którym objawiły się nasze moce. To tam musiał najwidoczniej stać nasz statek.
- Nie macie nic przeciwko, jeżeli pojedzie z nami klasa dziewcząt Profesora Foxa? Nikt nie mógł wziąć zastępstwa, a Fox nie chciał zostawić ich samych.
- Nie. Każda para rąk się przyda.
- To świetnie.
- Jakie mają moce?
- To są czarodziejki - strażniczki żywiołów. Mają te same moce co wy.
- Hej, nie prosiliśmy cię abyś nas swatał .
- Nawet nie próbowałem. Samo tak wyszło.
- Dobra. Chodźmy już. Nie mam zamiaru się teraz z tobą kłócić
- I słusznie.
Ruszyliśmy dalej
w stronę statku. Byłem zły na Cornelia, że dopuścił do czegoś takiego. To się w głowie nie mieściło. Myślałem, że jeżeli jesteśmy książętami to rodzice czyli król i królowa mają wybrać nam narzeczone.
- Mam tego dosyć. Szybciej będzie jeżeli polecimy. - Przerwał w końcu ciszę Louis.
- Nie. Każda aktywacja waszych mocy osłabia je. Jeżeli teraz ich użyjecie to nie starczy wam sił na późniejszą walkę.
- A kto powiedział, że będzie potrzebna walka. Może i tę sprawę uda się załatwić dyplomatycznie.
- To też racja, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
- Niech ci będzie. Ale Fox nie będzie walczył. Mógłby nas teleportować na statek
- Jak dla ciebie to jest Profesor Fox. Poza tym jeśli chodzi o twoje pytanie to on nie zna naszego położenia. Gdyby spróbował to zrobić mogłoby się okazać, że zamiast nas teleportuje jakieś dzikie zwierzę, albo jakiegoś przestępcę, który ucieka przed policją.
- Naprawdę? Mogłoby się coś takiego stać?
- Niestety tak. To często się zdarza młodym i niedoświadczonym czarodziejom i czarodziejkom.
- Nie miałem pojęcia. To był głupi i niebezpieczny pomysł.
- Ale mogę spróbować czegoś innego. - powiedział nagle po chwili zastanowienia Cornelio
- To znaczy? Co masz zamiar zrobić?
- Jako, że w połowie jestem czarnoksiężnikiem mam w zanadrzu jeszcze kilka sztuczek. Mogę wykorzystać energię magiczną innej istoty żywej, niekoniecznie człowieka, do własnych celów, i nie stracił bym przy tym ani trochę mojej energii magicznej. Niestety proces ten jest śmiertelny dla drugiej strony, chyba, że źródło mocy tej istoty jest nieskończone.
- To ryzykowne. Musimy znaleźć coś co jest w stanie się po tym pozbierać.
- Najlepszym źródłem takiej energii zazwyczaj są rośliny. Czerpią one swoją moc z ziemi. a jej energia jest niewyczerpywalna.
- Nie, energia ziemi jest źródłem mocy Mirona. To może go osłabić.
- Nie ma takiej możliwości, ponieważ nie będę czerpał bezpośrednio z jego mocy, tylko ze źródła, a ono jest w stanie się zregenerować.
- Skoro tak mówisz. Rób co musisz. Mam już powyżej uszu tego miejsca.
Ja Cornelio absorbuję energię tego drzewa! Od teraz ja nią władam!- wypowiedział formułkę, po czym ujrzeliśmy jak z drzewa zaczyna wypływać jego życiowa energia. Gromadziła się ona w nedalionie zawieszonym na szyi naszego kuzyna. Drzewo umierało, powoli, ale umierało.
- Charles, jesteś czarodziejem natury. Możesz je uratować! powiedział Miron.
- Dla niego już nic nie mogę zrobić. Cornelio wyssał z niego całą energię.
-Teleportus! - Krzyknął Cornelio i nagle znaleźliśmy się na pokładzie statku ze szkoły.
Gdy niespodziewanie pojawiliśmy się na pokładzie szkolnego statku od razu dopadł nas profesor Fox i zaczął oskarżać Cornelia o niepotrzebne używanie mocy, ale koniec końców jakoś z tego wybrnął. Nas jednak zainteresował inny szczegół. Na pokładzie były dziewczyny, a dokładniej cała piątka dziewczyn. Jedna z nich najbardziej przykuła moją uwagę. Miała ognisto rude włosy i bladą piegowatą cerę. Jej dziwnie fioletowe oczy chyba najbardziej się wyróżniały. Jeszcze takich nie widziałem. Były wyjątkowe. Dopiero po chwili zorientowałem się, że patrzę na nią z rozdziawionymi ustami. Pośpiesznie je zamknąłem, ale Charles i tak to zauważył.
- Ktoś tu, nie powiem kto, się zakochał. - wyśmiewał się pod nosem z mojej wpadki, ale za chwilę sam zrobił to samo na widok dziewczyny o czekoladowej skórze i kręconych włosach
Dzisiaj właściwie wszyscy wpadliśmy w sidła miłości. Żadne z nas nie zapomni tego dnia do końca życia
- Hej! - Podeszła do mnie dziewczyna, która przykuła moją uwagę.
- Cześć! - odpowiedziałem spiekając się na raka
- Jesteś stąd?- zapytała
- Nie. Urodziliśmy się na Donnie, ale całe nasze życie mieszkaliśmy na Ziemi.
- Tak?! Ja także wychowałam się na Ziemi. Jestem czarodziejką czasu. Mam na imię Timena
- Och, ja mam na imię Andy. Jestem czarodziejem ognia.
- Ogień? Niemożliwe... - Powiedziała ze strachem w oczach
- Czy powiedziałem coś nie tak?
- Nie. Po prostu mam złe wspomnienia z ogniem. To nie twoja wina.
- Może mi o tym opowiesz? Będzie ci lżej na sercu. - doradziłem
- To zbyt długa Historia. Prościej mi będzie pokazać.
- No to pokaż.
Wizualizacja czasu! - Wypowiedziała i w okół nas pojawiła się wizja z jej wspomnień.
Zobaczyłem płonący pokój i siedzącą na jego podłodze młodszą Timenę. Ktoś Krzyczał do niej, żeby uciekała, ale ona nie ruszała się z miejsca. Była w transie.
- Pochłaniacz ognia! - wypowiedziałem odpowiednie zaklęcie i ogień zniknął.
- Jak to zrobiłeś? Przecież to nie był prawdziwy ogień. Płomienie, które wdzieliśmy to tylko wizja moich wspomnień.
- Timeno, twoje zaklęcie było silniejsze niż przypuszczałaś. To nie była wizja. Ty nas przeniosłaś do tego momentu w przeszłości.
- Więc ten ogień... On był prawdziwy?
- Niestety tak. Ale skoro twoje zaklęcie nas tu przywiodło to znaczy, że mamy tu jakąś misję do wykonania. Wiesz może gdzie dokładnie się znajdujemy?
- Tak. Jesteśmy na planecie Karot. Zostałam tu uwięziona nim pałac stanął w płomieniach.
- Karot?! To tutaj musieliśmy się udać, aby uratować Liliany. Poczekaj chwilkę. - Powiedziałem po czym spróbowałem nawiązać kontakt telepatyczny z Plomykiem
Płomyk, Płomyk, słyszysz mnie?
Tak, o wiele wyraźniej niż poprzednio
To świetnie. Nie podejmujcie żadnychdziałań. Spróbuję was namierzyć.
Użyj Trytonixu. Będzie ci łatwiej
- Ogniu otocz mnie - Powiedziałem tym razem na głos.
- Dlaczego transformowałeś?
- Chcę użyć mocy Trytoix do namierzenia magicznego śladu Lilianów. ale nie za bardzo wiem jak to zrobić.
- Spokojnie. Pomogę ci. Masz już perłę?
- Jasne.
- No to wejdź do wody. - zrobiłem jak kazała. i udało się aktywowałem wielką moc Trytonixu
- Kropla Lawy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz