Rozdział 1
Tajemnicza wyspa
Tajemnicza wyspa
Kiedy się
obudziłem leżałem na plaży. Znajdowałem się na jakieś wyspie. Gdzie dokładnie?
Nie mam zielonego pojęcia. Miejsce to widzę pierwszy raz. Po co tu jestem? Tego
też nie wiem.
Postanowiłem
się trochę rozejrzeć po okolicy, ale długo szukać nie musiałem. Raptem
dziesięć metrów ode mnie leżał liścik w czerwonej kopercie, która była
dodatkowo pokryta woskiem, aby nie zamokła. Na jej stronie adresowej ujrzałem
swoje zdjęcie. To chyba znaczyło, ze list jest do mnie. Długo się nad tym nie
zastanawiałem. Podniosłem list i zacząłem czytać:
Benjaminie,
Znajdujesz się teraz na wyspie
technicznej nr 15. Oprócz ciebie są tutaj jeszcze czterej mężczyźni i dwie
kobiety. Zostaliście wytypowani przez rząd naszego kraju do wzięcia udziału
grze „Wyspa Zwycięzców”. Zadaniem każdego z was jest przetrwać za wszelką cenę.
Niestety reguły gry są bardzo rygorystyczne. Wygrać może tylko jedno z was.
Reszta musi zginać. Każde z was ma sponsora, który obserwuje wasze zachowania
pomaga wam w razie kłopotów. Jest waszym „fundatorem” co oznacza, że jest w
stanie dać wam jakiś cenny przedmiot, który pomoże wam przetrwać. Takich prezentów możecie dostać w
trakcie gry tylko trzy, i to wy musicie o nie poprosić. Możecie otrzymać dodatkowe
jedzenie, ubranie, broń czy lekarstwa.
Pamiętaj, na wyspie czyha wiele
niebezpieczeństw. Jeśli nie zabije cię inny zawodnik, to możesz paść ofiarą
jakiegoś dzikiego zwierzęcia, które są hodowane specjalnie na potrzeby gry,
więc nie spotkasz ich w prawdziwym świecie. Możesz także umrzeć jeśli zjesz
trujące rośliny, których również tu nie brakuje.
Na wyspie ukryte są plecaki z
prowiantem, oraz lekami, ubraniami na zmianę i bronią.. Do listu dołączamy mapę
wyspy dzięki której odnajdziesz swój plecak..
Każde z was ma indywidualnie dobrane wyposażenie. Zapasy plecaka powinny
wystarczyć wam na trzy dni.
Do listu dołączam także micro chip
w formie bransoletki dzięki któremu będziemy mogli obserwować twoje
położenie i wysyłać pomoce, o które
poprosisz. Dzięki niemu będziesz mógł się również kontaktować ze swoim
fundatorem. Ma na imię Jurij Konieczny.
To na razie wszystko.
Zadania na Dzisiaj:
1. Odnaleźć
plecak
2. Odnaleźć
innych uczestników gry i zawiązać sojusz
Powodzenia:
Organizatorzy
Organizatorzy
Pod listem
znalazłem mapkę wyspy. Mój plecak był jakieś dwa kilometry ode mnie na północny
wschód. Wyspa była ogromna. Przypominała kształtem jakąś rozgwiazdę. Mapka była
bardzo szczegółowa. Wyspa dzieliła się na cztery strefy. Pierwsza „wiosenna”
była wielką łąką, na której znajdowało się coś na kształt szpitala polowego.
Kolejna – „letnia” była wielkim lasem pełnym zwierzyny łownej. W nim znajdował
się obóz uczestników. Dzisiaj póki gra się jeszcze nie zaczęła możemy tam
nocować. , ale jutro o świcie sprawy już nie będą wyglądały tak różowo. Każdy
kolejny dzień będzie walką o przetrwanie.
Jeśli nie zawiążę z nikim sojuszu to mogę być pewny, ze zginę już
pierwszego dnia.
Nie
widziałem sensu w dalszym siedzeniu na plaży, wiec wyruszyłem na poszukiwania
plecaka. Znajdował się on w części letniej jakieś pół kilometra od obozowiska.
Kiedy doszedłem do granicy lasu zacząłem się naprawdę mocno bać. Było tam
ciemno nawet w dzień i cicho, zupełnie cicho. Nie było słychać nic oprócz
szelestu ściółki pod moimi stopami. Drogę do plecaka zapamiętałem bardzo
dobrze, ale marsz utrudniały gęste i najczęściej kłujące krzaki malinojeżyn. W końcu po jakieś
godzinie znalazłem żółty plecak z wymalowaną na nim wielka trójka. Zabrałem go
i czym prędzej ruszyłem w stronę obozu. Wędrówka
zajęła mi prawie dziesięć minut. Po tym czasie wyszedłem na niewielką polanę,
na której były ustawione trzy namioty. Jeden dla dwóch osób. Swój namiot
znalazłem bez problemu znów dzięki wielkiej wymalowanej trójce na wejściu. Obok
namiotu stał chłopak mniej więcej dwudziestolatek. Miał blond włosy i czarne
nieprzeniknione oczy. Urody mógłby mu pozazdrościć nawet sam Apollo, który
był najprzystojniejszym bogiem w
starożytnej Grecji. Nosił ten sam czarny sportowy strój i czarne adidasy co
wszyscy. Obcisły T-shirt dodatkowo
podkreślał jego idealnie wyrzeźbioną muskulaturę. Kobieta była nieznacznie
wyższa Miała długie czarne włosy i niebieskie oczy. Jej azjatycka uroda
powodowała, ze wyglądała jak istota nie z tej planety. Nosiła ten sam strój co
my. Póki co wolałem nie zdradzać swojej obecności. Co do reszty zawodników,
jeszcze się nie zjawili, ale miałem przeczucie, że są gdzieś tutaj. Obszedłem
obozowisko jeszcze dwa razy zanim podszedłem do namiotu. Wtedy to zorientowali
się, ze ich obserwowałem
- Cześć! – Powiedziałem niepewnie
- Witaj! - odpowiedziała mi kobieta – My chyba się już znamy. – wtedy to zorientowałem się, że jest to ta sama dziewczyna, z która rozmawiałem w tym ciemnym czymś. Jednak jej glos był teraz inny. Znacznie milszy dla ucha, dźwięczniejszy i silniejszy.
- Witaj! – Odpowiedział chłopak. Jego głos był niski głęboki, ale krył w sobie coś z dziecięcości. – Dołączysz się do nas? Jestem Gabriel
- Jestem Benjamin – przedstawiłem się. – miło wi was poznać, aczkolwiek nie wiem czy w tych okolicznościach to coś zmienia
- Co masz na myśli? - zapytała kobieta.
- No tę całą grę. Nie będziecie chcieli mnie zabić?
-Zabić? Mamy gdzieś te ich grę. Zamierzamy się zbuntować.
- Cicho! Nie zapominaj o łączu telepatycznym. Mogą nas obserwować. I podsłuchiwać nasze rozmowy – skarciła go dziewczyna
- No tak, wybacz. – powiedział chłopak po czym przeszedł do rzeczy tym razem odzywając w mojej głowie.- Zamierzamy przeciągnąć jak największą liczbę zawodników na naszą stronę, i wywołać bunt. Nie będziemy się zabijać. Mamy te ich zasady głęboko w czterech literach. Zamiast tego zamierzamy się wspierać, aby jak najwięcej z nas przetrwało.
- A czy wy tez nie pamiętacie waszego dotychczasowego życia? – wypaliłem
- Nie. Nie pamiętamy nic oprócz tej klatki mrocznej która nas tu przywiozła. Nie bój się. Razem na pewno damy sobie radę, i zakończymy to draństwo. Wiemy, ze nie zawsze wszystko pójdzie zgodnie z planem i ktoś może zginąć, ale dołożę wszelkich starań, aby straty były jak najmniejsze. – po tych słowach umilkł i dał mi chwilę na zastanowienie się. Bałem się tego co ma nastąpić. Wiedziałem, ze ta gra się nie skończy póki przy życiu nie zostanie tylko jeden zawodnik. Mógł to być każdy, ale tylko w jednym scenariuszu mogłem mieć pewność, ze przeżyję. Musiał bym wygrać. Ale wtedy Gabriel i ta dziewczyna musieliby zginąć. Chyba potrzebowałem rady. Postanowiłem skontaktować się z moim fundatorem, niestety opaski jeszcze nie działały. Nie miałem jak się z nim skontaktować. W końcu podjąłem decyzję. Postanowiłem się przyłączyć do Gabriela i tej dziewczyny
- Zgoda przyłączę się do was. W grupie siła, i tylko tak możemy cokolwiek zdziałać. A w ogóle jak ty masz na imię? – Zapytałem dziewczyny, która aktualnie przeglądała zawartość swojego plecaka.
- Mam na imię Aura. Wybacz, że się wcześniej nie przedstawiłam. – odpowiedziała tym razem normalnie.
Po jakieś minucie bezczynności udałem się pod wejście namiotu razem z Gabrielem postanowiliśmy przejrzeć nasze plecaki. W moim znaleźliśmy łuk i kołczan z dwunastoma strzałami, bandaże, plastry, jakieś leki, środek do odkażania ran, trzy komplety tych samych czarnych ubrań, trochę jedzenia, i dwie zgrzewki butelek z wodą, każda po dwa litry. Do plecaka był dołączony mały pakuneczek zawinięty w srebrna folię a do niego dołączona była karteczka „używaj mądrze”. Na razie nie korciło mnie aby go otwierać. Postanowiłem ułożyć swoje rzeczy w namiocie i obejrzeć to co dostał Gabriel. Kiedy już skończyłem porządkować swoje znaleziska okazało się, ze ktoś już się tam rozlokował. Była to oczywiście Aura. Szybkim spojrzeniem zlustrowałem to co ona znalazła w swoim plecaku. W gruncie rzeczy było to samo, ale organizatorzy musieli w niej odkryć talent sanitariuszki, bo dostała znacznie więcej medykamentów. Jej bronią był trójząb. Poza tym miała to samo co ja. Kiedy miałem wychodzić zobaczyłem zapasy Gabriela. Zestaw miał taki sam jak ja. Tyle, że zamiast łuku i strzał dostał sztylet i sześć krótkich noży do rzucania, oraz pas do ich przechowywania, który spokojnie mógł założyć na siebie.
- Cześć! – Powiedziałem niepewnie
- Witaj! - odpowiedziała mi kobieta – My chyba się już znamy. – wtedy to zorientowałem się, że jest to ta sama dziewczyna, z która rozmawiałem w tym ciemnym czymś. Jednak jej glos był teraz inny. Znacznie milszy dla ucha, dźwięczniejszy i silniejszy.
- Witaj! – Odpowiedział chłopak. Jego głos był niski głęboki, ale krył w sobie coś z dziecięcości. – Dołączysz się do nas? Jestem Gabriel
- Jestem Benjamin – przedstawiłem się. – miło wi was poznać, aczkolwiek nie wiem czy w tych okolicznościach to coś zmienia
- Co masz na myśli? - zapytała kobieta.
- No tę całą grę. Nie będziecie chcieli mnie zabić?
-Zabić? Mamy gdzieś te ich grę. Zamierzamy się zbuntować.
- Cicho! Nie zapominaj o łączu telepatycznym. Mogą nas obserwować. I podsłuchiwać nasze rozmowy – skarciła go dziewczyna
- No tak, wybacz. – powiedział chłopak po czym przeszedł do rzeczy tym razem odzywając w mojej głowie.- Zamierzamy przeciągnąć jak największą liczbę zawodników na naszą stronę, i wywołać bunt. Nie będziemy się zabijać. Mamy te ich zasady głęboko w czterech literach. Zamiast tego zamierzamy się wspierać, aby jak najwięcej z nas przetrwało.
- A czy wy tez nie pamiętacie waszego dotychczasowego życia? – wypaliłem
- Nie. Nie pamiętamy nic oprócz tej klatki mrocznej która nas tu przywiozła. Nie bój się. Razem na pewno damy sobie radę, i zakończymy to draństwo. Wiemy, ze nie zawsze wszystko pójdzie zgodnie z planem i ktoś może zginąć, ale dołożę wszelkich starań, aby straty były jak najmniejsze. – po tych słowach umilkł i dał mi chwilę na zastanowienie się. Bałem się tego co ma nastąpić. Wiedziałem, ze ta gra się nie skończy póki przy życiu nie zostanie tylko jeden zawodnik. Mógł to być każdy, ale tylko w jednym scenariuszu mogłem mieć pewność, ze przeżyję. Musiał bym wygrać. Ale wtedy Gabriel i ta dziewczyna musieliby zginąć. Chyba potrzebowałem rady. Postanowiłem skontaktować się z moim fundatorem, niestety opaski jeszcze nie działały. Nie miałem jak się z nim skontaktować. W końcu podjąłem decyzję. Postanowiłem się przyłączyć do Gabriela i tej dziewczyny
- Zgoda przyłączę się do was. W grupie siła, i tylko tak możemy cokolwiek zdziałać. A w ogóle jak ty masz na imię? – Zapytałem dziewczyny, która aktualnie przeglądała zawartość swojego plecaka.
- Mam na imię Aura. Wybacz, że się wcześniej nie przedstawiłam. – odpowiedziała tym razem normalnie.
Po jakieś minucie bezczynności udałem się pod wejście namiotu razem z Gabrielem postanowiliśmy przejrzeć nasze plecaki. W moim znaleźliśmy łuk i kołczan z dwunastoma strzałami, bandaże, plastry, jakieś leki, środek do odkażania ran, trzy komplety tych samych czarnych ubrań, trochę jedzenia, i dwie zgrzewki butelek z wodą, każda po dwa litry. Do plecaka był dołączony mały pakuneczek zawinięty w srebrna folię a do niego dołączona była karteczka „używaj mądrze”. Na razie nie korciło mnie aby go otwierać. Postanowiłem ułożyć swoje rzeczy w namiocie i obejrzeć to co dostał Gabriel. Kiedy już skończyłem porządkować swoje znaleziska okazało się, ze ktoś już się tam rozlokował. Była to oczywiście Aura. Szybkim spojrzeniem zlustrowałem to co ona znalazła w swoim plecaku. W gruncie rzeczy było to samo, ale organizatorzy musieli w niej odkryć talent sanitariuszki, bo dostała znacznie więcej medykamentów. Jej bronią był trójząb. Poza tym miała to samo co ja. Kiedy miałem wychodzić zobaczyłem zapasy Gabriela. Zestaw miał taki sam jak ja. Tyle, że zamiast łuku i strzał dostał sztylet i sześć krótkich noży do rzucania, oraz pas do ich przechowywania, który spokojnie mógł założyć na siebie.
Do
obozowiska dotarła kolejna zawodniczka. Miała karmelową cere, i włosy kolory
ciemnego blondu. Jej piwne oczy błagalnie spojrzały na mnie. Była bardzo
wyczerpana, zemdlała padając przede mną. Była cała podrapana, i miała siniaki, gdzie
się tylko dało. Wiedziałem, że jest słaba i nie przetrwa nawet jednego dnia tej
śmiertelnej gry. Potrzebowała ochrony…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz