wtorek, 1 marca 2016

Wyspa zwyciezców - Prolog

Ciemność. To było pierwsze, co zobaczyłem. Gęsty jak smoła, czarny mrok spowijał wszystko wokół. Siedziałem skulony w kącie tego czegoś, w czym byłem zamknięty. Wyraźnie czułem, że jest tu ktoś jeszcze, ale kto? Bałem się. Dopiero wtedy odkryłem, że jestem całkowicie nagi.  Nie było na mnie nawet skrawka starej szmaty. Mój strach teraz przybrał na sile. Nie miałem jak się bronić. Zacząłem tłuc rękami o ściany, ale nic to nie dało. Kiedy otworzyłem usta, aby krzyknąć to z gardła wydobyło się tylko charknięcie, podniebienie przeszył ból, jakby ktoś powbijał tysiące szpilek. Kiedy oddychałem nosem nic się nie działo, ale oddychanie ustami... to już inna bajka. Pomieszczenie, w jakim zostałem umieszczony, było dość duże, aby pomieścić około pięciu osób, ale ja byłem sam na sam z tą drugą osobą. Nagle usłyszałem cichy, ale wyraźny dziewczęcy chichot. Pomyślałem sobie, że to niemożliwe, przecież warunki tutaj panujące nie pozwalają na wydobycie z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Wtedy ponownie go usłyszałem. Tym razem był pełniejszy i odważniejszy. Uświadomiłem sobie, że nie słyszę go normalnie uszami. Ten głos. On świdrował mój mózg od wewnątrz. Teraz to już się bałem jak jasna cholera. Naprawdę byłem przerażony. I znowu się odezwała.
- Boisz się? - zapytała skrzekliwym głosem, jak by była jakąś staruszką.
- Jeszcze jak. - Powiedziałem w myślach mając nadzieję że usłyszy, jednak chyba się nie udało ponieważ po upływie jakieś minuty powtórzyła pytanie. Tym razem udało mi się. Usłyszała mnie.
- To źle. Bardzo źle. Oni potrafią wyczuć strach. - Odpowiedziała.
- Jacy Oni. Kto? - Zapytałem, ale odpowiedzi już nie uzyskałem.
W końcu poczułem się naprawdę mocno zmęczony. zwinąłem się w rogu tego czegoś. Bardzo szybko zasnąłem, ale kiedy sie obudziłem otoczenie było już inne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz