poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 12

Rozdział 12
Przepowiednia

Cały wieczór przesiedzieliśmy w pokoju. Pojawiły się w nim dodatkowe drzwi, które jak sądziliśmy zaprowadziły by nas do sypialni naszego kuzyna.
- Nagle z piątki zrobiła się nas szóstka, a teraz siódemka- stwierdził Mike.
- Rachunek ci się zgadza jest nas siedmiu - odpowiedział mu Charles.
- Ej, słuchajcie! Tutaj jest napisane, że czarodzieje mogą zbijać się w grupy ale nigdy nie są one stałe i większe niż cztery osoby - zawołał Mike trzymając na kolanach swojego laptopa.
- To prawda. Chyba jesteśmy największą znaną do dzisiaj grupą czarodziejów. - Odrzekł na to nasz kuzyn.
- Lex, co sądzisz na ten temat? - Zapytałem.
- To jest prawda. Chociaż pamiętam z historii szkoły, którą czytałem w bibliotece na mojej planecie, że jakieś sto lat temu tę szkołę opuściła grupa dziesięciu czarodziejek. Były i najprawdopodobniej najsilniejszą grupą czarodziejek w magicznym wymiarze. Przepowiednia starszyzny planety głosi że mają one poślubić tak samo liczną grupę czarodziejów. Z czego piątka z nich ma być strażnikami sił natury. I tu nie ma wątpliwości. Chodzi o was.
- Skąd wiesz? Może to inni strażnicy?- zapytał Charles?
- Na świecie nie ma innych strażników płci męskiej. No chyba, ze mowa o Czarnoksiężnikach - odpowiedział Lex.
- Ja nie zamierzam się jeszcze żenić. Mam dopiero 16 lat. - Odpowiedział Mike.
- Nie denerwuj się. Mamy ożenić się dopiero jak nas będzie dziesięcioro. - Uspokajałem go.
- Mamy wyjść za kobiety mające ponad sto dwadzieścia lat? Nie ma mowy! - wykrzyczał Mike.
- Słuchaj! Ona wcale nie muszą być takie złe. Spójrz na panią Faunę. Ma przeszło trzysta lat, a wygląda raptem na trzydziestkę. - powiedziałem.
- Skoro dyrektorka wygląda na 30 lat mając trzysta to czy one mając sto dwadzieścia lat nie będą wyglądały na dwanaście? - zapytał Miron.
- Bardzo dobre pytanie - Powiedziała nagle dyrektorka wchodząc do naszego pokoju - zaklęcie zmiany wieku powoduje cofnięcie czasu wstecz 10 razy co w prostej rachubie osobie stuletniej daje dziesięć lat w wyglądzie fizycznym. Jeżeli te dziewczyny używają tego zaklęcia to tak będą wyglądać na dwanaście lat.
- Pani dyrektor. Ale nas pani wystraszyła - powiedziałem.
- Chodźcie ze mną. Pora spotkać się z naszymi Lilianami - oznajmiła nam Pani dyrektor.
- Płomyk! On tu przyjdzie?!- zapytałem ożywiony.
- A Tweet?- zapytał Mike- Co z nim?
- Nie mogę w to uwierzyć! Kupido będzie tu? To cudowna wiadomość - ucieszył się Louis rzucając się dyrektorce na szyję.
- Louis, proszę cię uspokój się. Tak nasi przyjaciele nas odwiedzą. Zostaną z nami kilka dni. Ich wioska została napadnięta. Poprosili nas o schronienie. Będą tutaj wszyscy. Aha, jutro zaczynają się zajęcia. Pamiętacie o tym?
- Już jutro?- zapytaliśmy – Jak ten tydzień szybko minął.
- Mam nadzieję, że lekcje będą dla was przyjemne. Pamiętajcie, magia to nie zabawa. Trzeba się z nią bardzo ostrożnie obchodzić. A co do ciebie Cornelio zakładam, że już skończyłeś szkołę.
- Tak pani profesor.
- Jeśli chcesz zostać tutaj mogę zaproponować ci posadę nauczyciela. Mamy wakat na nauczyciela transformacji.
- Hmm kusząca propozycja. Owszem chciałbym trochę po przebywać z rodziną, ale czy ja wyglądam na kogoś kto potrafi uczyć?
- Cornelio, myślę, że posada nauczyciela jest dla ciebie idealna. My będziemy mgli mieć z tobą kontakt a ty poznasz nas lepiej i wtedy pomożesz nam odbudować nasz świat. W głębi serca czuję, że nie jesteś zły. Nosisz tylko w swoim sercu żal do siebie za to co zrobiłeś, kiedy byłeś pod wpływem woli tego kogoś - próbowałem go zachęcić.
- No dobra. Miałem odmówić, ale za waszą namową przyjmuję pani propozycję - odparł Cornelio.
- Doskonale! Możesz zacząć od jutra.
- Ale super! Masz z nami zajęcia po przerwie śniadaniowej! - krzyknąłem zadowolony.
- No dobrze, porozmawiacie sobie później. Wasi przyjaciele czekają na skwerze przed szkołą - poinformowała nas Pani dyrektor.
-Oni już tu są?! Chodźcie! - zawołałem i wybiegliśmy na spotkanie naszym przyjaciołom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz